Aleksander VI

Rodrigo de Borja (Borgia) y Doms (urodzony w Játiva w Hiszpanii, 1 stycznia 1431 roku, zmarł na febrę w Rzymie, 18 sierpnia 1503 roku) herb

Syn Joffre de Borja y Doms, nobilitowany w Portugalii i Isabelli de Borja, pani na de Lugar i de La Tour de Canali, córki Dominga de Borja, nobilitowany w Portugalii i Francisci (Marti).

Papież, Biskup Rzymu, Wikariusz Jezusa Chrystusa, Następca i Książe Apostolski, Najwyższy Biskup Kościoła, Patriarcha Świata od 11 września 1492 roku do 18 sierpnia 1503 roku.

Współcześni chwalili jego dyplomatyczną zręczność i ujmujący sposób bycia. Z powo­du trybu życia, jaki prowadził, uważa się go za jedną z najbardziej niegodnych postaci w historii papiestwa. Na Tronie Piotrowym zasiadł drogą przekupstwa, a Kościołem władał jak monarcha świecki, konty­nuując mecenat nad naukowcami i artystami oraz zabiegając o wydanie własnych dzieci za członków możnych rodów italskich i hiszpańskich. Mylnie przyjął imię Aleksandra VI, gdyż Aleksander V był antypapieżem w latach 1409-1410.

Działający w XV wieku ród Borgiów można by uznać za pierwowzór rodziny mafijnej. Borgiowie, tak jak każdy dobry Gambino lub Genovese, zabiegali o własne interesy, wykorzystywali nielegalnie zdobyte bogactwo, by osiągnąć postawione sobie cele, i zabijali intruzów bez mrugnięcia okiem. Oczywiście, często tkwiła w tym też religijna obłuda. Niewielu z rodziny pozwalało sobie na opuszczenie choćby jednej mszy. Wtedy właśnie papieżem został Rodrigo Borgia. Jako Aleksander VI panował niczym najwyższy "ojciec chrzestny". Okres ten, naznaczony zbrodnią, chciwością i rozpasaną żądzą, był jednym z najhaniebniejszych w dziejach Watykanu. Jednak to właśnie dążenie ku papieskiej władzy stanowiło najbardziej brutalny rozdział w całej burzliwej karierze Aleksandra.

Przy­szedł na świat w ro­dzinie szlacheckiej niewysokiego rodu, która jednak przechwalała się, że wywodzi się od Juliusza Cezara, przez jakiś czas piastującego urząd kwestora w prowincji hiszpańskiej. Na­zwiskiem Borja (zitalianizowanym później na Borgia) - po arabsku "wieża zamkowa" - ro­dzina zaczęła posługiwać się od 1121 roku, kiedy to otrzymała od Alfonsa "Zdobywcy" mia­steczko Borja odebrane muzułmanom. Rodrigo nie był człowiekiem religijnym, zresz­tą nikt nie oczekiwał tego wówczas po dostoj­nikach kościelnych. Wręcz przeciwnie, uważa­no, że takich spraw jak wiara i powołanie lepiej nie mieszać z pełnieniem urzędów. Niewielu jednak posunęłoby się do takiego stwierdze­nia, jakie wyszło spod pióra papieża Aleksan­dra VI, a przytoczonego w encyklopedii Dide­rota: "Wszechmogący Boże! Jak długo jeszcze trzeba będzie znosić tę zabobonną sektę chrześ­cijan i ich parweniuszowski wynalazek?!". Rodrigo przybył do Rzymu prawdopodobnie w roku 1449 na zaproszenie swojego rosnącego w siłę wuja papieża Kaliksta III. Nie był człowiekiem tuzinkowym: ambitny, wesoły i pełen fantazji, bu­dził powszechną sympatię. Współcześni nie szczędzili mu słów zachwytu. Jacopo da Vol­terra w swym pamiętniku pisał: "To człowiek o umyśle zdatnym do wszystkiego, człowiek wielkiej inteligencji; mówi zręcznie i umie bardzo dobrze układać swoje przemówienia, chociaż jego znajomość literatury jest mierna; z natury sprytny, cudownie opanował sztukę prowadzenia interesów".

Kronikarz Gaspare da Verona uzupełniał:

"Wystarczy, że rzuci spojrzenie na piękną ko­bietę, by rozgorzała ona miłością; przyciąga on kobiety jak magnes żelazo".

Zalety te sprawiły, że śmierć Kaliksta III w ni­czym nie umniejszyła pozycji Rodriga, mimo że na wieść o śmierci hiszpańskiego poma­zańca rzymianie obrabowali domy kataloń­skich przybyszów. Rodrigo nie przestraszył się jednak i wytrwał na posterunku. Opłaciło mu się to. Następca wuja - Pius II - obdarzył go jeszcze większymi przywilejami. Mówiono, że w Wiecznym Mieście i w całym Państwie Kościelnym nawet liść nie może poruszyć się bez zezwolenia Rodriga Borgii. Towarzyszył papieżowi w podróżach, przyjmował amba­sadorów, podejmował decyzje w najważniej­szych sprawach dotyczących Kościoła. A jednocześnie - obrastał w piórka.

Między mostem św. Anioła a Campo dei Fiori wybudował sobie rezydencję urządzoną z hiszpańskim przepychem, w której wydawał wykwintne przyjęcia: rozbrzmiewała tam bezustannie muzyka, odbywały się tańce i przedstawienia teatralne. Do jego ulubio­nych rozrywek należały także polowania i roz­kosze alkowy. Według dzisiejszych kategorii był zdeklarowanym seksoholikiem, a warunki zewnętrzne i pozycja społeczna pozwalały mu oddawać się cielesnemu nałogowi bez ogra­niczeń. Według - nieco może przesadzonego - świadectwa jednego z ambasadorów odwiedzających Rzym: "Nigdy nie widziano bardziej zmysłowego człowieka. Już w wieku 13 lat zaczął uganiać się za kobietami. Opowiadał wielu swoim przyjaciołom, że gdy skończył 20 lat, miał już za sobą stosunki cielesne z przeszło dwustu kobietami. Gdy został kardynałem, lubił sypiać między dwiema kon­kubinami i gdziekolwiek wyjeżdżał, zabierał jedną z nich w męskim przebraniu".

Stosunkowo wcześnie Rodrigo Borgia dał do zrozumienia, iż za wszelką cenę ma zamiar zostać wielkim papieżem doby renesansu. Pierwszej zbrodni ponoć dopuścił się w wieku dwunastu lat, kiedy to zadźgał sztyletem rówieśnika. Jego wuj, papież Kalikst III, zapewnił Rodrigowi miejsce w kościelnej hierarchii, , który wysłał go na studia prawnicze do Bolonii, a 22 lutego 1456 roku mianował kardyna­łem-diakonem i legatem w Marchii Ankony. W rok później ustanawiając go wicekanclerzem Stolicy Świętej i wodza wojsk papieskich, a następnie biskupem Walencji. Dzięki urzędom, na które wyniósł go wuj Kalikst, Rodrigo szybko stał się człowiekiem bardzo bogatym.

"Jest bardzo zamożny", napisał jeden z ówczesnych, "i, za sprawą koneksji z królami i książętami, wpływ wielki wywiera. Zbudował też sobie piękny i wygodny pałac pomiędzy mostem Sant' Angelo a Campo di Fiori. Dochody, płynące z jego papieskich urzędów, opactw w Italii i Hiszpanii, trzech jego biskupstw w Walencji, Porto i Kartaginie, są ogromne ... Jego zastawy stołowe, przedmioty osobiste zdobione jedwabiem i złotem oraz księgi takiej są zacności, że mogłyby służyć królowi lub papieżowi. Nie trzeba dodawać o okazałych baldachimach u łoża, końskich rzędach i podobnych przedmiotach ze złota, srebra i jedwabiu ani wielkiej liczbie złotych monet, które posiada".

Pieniądze Rodriga Borgii przyniosły mu później nieocenione usługi, gdy zaczął czynić starania, by kupić sobie papiestwo. W tym czasie jednak wiódł wystawny tryb życia ze swoją kochanką Vannozzą de' Catanei. Oprócz dzieci, które miał z poprzednich związków, Vannozza w ciągu następnych dwudziestu lat urodziła mu czworo kolejnych nie ślubnych dzieci. Dwoje z nich, Cezar i Lukrecja Borgia, owiani zostali równie złą sławą, jak tatuś.

Matką ulubionej czwórki była niejaka Vanozza Catanei, najczęściej uważana przez historyków za luksusową kurtyzanę, ale jej status i pocho­dzenie nie są do końca znane. Wiadomo tylko, że była piękną kobietą o blond włosach, że Bor­gia urządził jej wygodny dom i dla zachowania pozorów wydawał kilkakrotnie za mąż, Vanozza bowiem owdowiała - dwu-lub trzykrotnie. Ce­zar, Lukrecja, Juan i Jofre byli oczkiem w głowie swojego ojca. Czynnie uczestniczyli też w jego zbrodniczym i rozwiązłym życiu.

Swoim dzieciom Rodrigo zapewnił doskonałe wykształcenie i wychowanie. Choć kochał Va­nozzę, nie uważał, by jej dom był wystarczająco dobrym miejscem dla jego potomstwa. I tak syna Cezara oddał pod opiekę żony Ludovica Orsiniego, jednego z największych rzymskich patrycjuszy. Chłopiec miał zaledwie siedem lat, gdy Sykstus IV mianował go protonotariuszem apostolskim, kanonikiem katedry w Walencji, archidiakonem w Jativie, rektorem Gandii i proboszczem Albaru. Imponująca lista, jak na malca, który uczył się dopiero pisać i czytać . Miał zaledwie 18 lat, gdy ojciec - już wówczas papież - włożył na jego skronie kardynalski kapelusz .

Lukrecja jako kobieta nie miała wprawdzie szans na zrobienie własnej kariery, za to mog­ła poprzez właściwe małżeństwo wzmocnić pozycję ojca. Dlatego na jej męża początko­wo został wybrany Giovanni Sforza. Chodziło o to, by stworzyć wraz z nim silną koalicję przeciwko domowi Orsinich. To, że Lukrecja, wychodząc za mąż, miała zaledwie 13 lat, nie miało znaczenia. Kiedy jednak potęga Sfor­zów legła w gruzach, małżeństwo stało się niewygodne i Aleksander VI musiał zrobić wszystko, by je unieważnić. Najłatwiej było oskarżyć Giovanniego o impotencję. Kolejnym papieskim wybrankiem był Alfonso Bisceglia. Gdy Lukrecja urodziła syna, szczęś­liwy dziadek mianował ją gubernatorem Fo­ligno i Spoleto. Szczęście małżonków nie trwało jednak długo, gdyż rok później Alfonsa znaleziono uduszonego w łóźku. Powszech­nie oskarżano o tę zbrodnię Cezara. Ledwie minęła żałoba, Lukrecja ponownie wyszła za mąż, tym razem za księcia Ferrary, a ojciec powierzył jej zarząd Watykanem.

Z trzecim dzieckiem Juanem wiązała się wiel­ka tragedia życiowa Rodriga Borgii. 14 czerw­ca 1497 roku wieczorem po kolacji chłopak wyszedł z domu swojej matki Vanozzy, a dwa dni później wyłowiono jego ciało z Tybru. Papieski syn miał dziewięć ran zadanych szty­letem w głowę, klatkę piersiową, uda i szyję. Aleksander VI oszalał z rozpaczy. Przez kilka dni nie jadł, nie pił, z jego pokoju wydoby­wał się gorzki płacz i rozpaczliwe zawodzenia. Trauma była tak wielka, że papież był o krok od publicznego wyznania wszystkich swoich grzechów, naprawienia krzywd i sprowadze­nia Kościoła na drogę cnoty poprzez reformę. Syn Cezar powstrzymał go jednak w tych za­pędach. Gdyby Aleksander VI był nieco bar­dziej konsekwentny, być może Marcin Luter nie musiałby przybijać swoich tez w kościele w Wittenberdze.

Dobra passa nie opuszczała Rodriga tak­że podczas pontyfikatu kolejnych papieży, a przetrwał ich w Rzymie bez uszczerbku dla swojej pozycji aż pięciu. W końcu doszedł do wniosku, że nadszedł najwyższy czas, by wyjść z cienia i obsadzić się w głównej roli. W sierpniu 1492 roku po śmierci Sykstu­sa IV w Kaplicy Sykstyńskiej rozpoczęło się konklawe z udziałem 23 kardynałów. Jeden z nich wygłosił płomienne przemówienie, w którym nazwał kler "kurwą babilońską", piętnując go za świętokupstwo i brak dbałości o dobre imię Kościoła. W takiej atmosferze wydawało się, że kandydatura Rodrigo nie ma szans, a jednak w zaledwie kilka dni przeko­nał do siebie większość kardynałów. W jaki sposób? Wystarczyło oferować świątobliwym elektorom wystarczająco lukratywne posady. Rodrigo na szalę rzucił m.in. urząd wicekan­clerza, opactwa w Aquili, Albano i Subiaco, dwadzieścia kilka zamków, w tym dwa w Kró­lestwie Neapolu, oraz biskupstwo Porto. Ma­newr okazał się skuteczny. 11 sierpnia zasiadł na tronie jako Aleksander VI. Towarzyszyła temu wydarzeniu ogólna euforia. Nieliczne trzeźwe głosy, jak ten młodego Giovanniego de Medici, który ostrzegał: "wpadliśmy w pa­szczę wilka", zostały zagłuszone w zalewie hałaśliwej, lizusowskiej tromtadracji. Panowanie Aleksandra VI obrosło w wiele legend, trudno dziś dociec, w jakim stopniu miały źródło w prawdzie. Jedno nie ulega wąt­pliwości: Rodrigo, który obejmował tron jako ojciec czwórki oficjalnie uznanych dzieci (w su­mie miał ich prawdopodobnie jedenaścioro), większość swojego życia poświęcił dla ich "do­bra", nie przebierając w środkach, by zapewnić im dostatek, urzędy; doskonałe małżeństwa.

Try­bu życia Rodrigo nie zmienił nawet wtedy, gdy w roku 1468 otrzymał święcenia kapłańskie. Chociaż kochał Vannozzę, Rodrigo chwalił monogamię równie żarliwie, jak celibat. Jego ekstrawaganckie życie płciowe skwitował porozumiewaw­czym mrugnięciem oka jego wuj, papież Kalikst III. Kalikst umarł jednak w 1458 roku, jego następca, Pius II, był znacznie mniej przychylnie nastawiony do Rodriga. Chociaż sam się bynajmniej nie lenił i spłodził dwoje dzieci, Pius był zaszokowany postępowaniem kardynała Borgii.

"Synu umiłowany", napisał papież do Rodriga, usłyszawszy o jednej z jego szczególnie rozpasanych orgii, "doszły nas wieści, że cztery dni temu kilka dam z Sienny - kobiet bez reszty oddanych światowym rozkoszom - zjawiło się w ogrodach Giovanni di Bichis i żeś Ty, zapomniawszy o wysokim urzędzie, który Ci powierzono, przebywał w ich towarzystwie od siedemnas­tej do dwudziestej drugiej godziny. Był tam z Tobą jeden z Twych kompanów, którego wiek, jeśli nie godność urzędu, powinien był przywołać do porządku. Słyszeliśmy o najbardziej rozwiązłych tańcach i o tym, żeś zachowywał się w sposób całkiem światowy. Wstyd wzbrania mi mówić o wszystkim, co tam się działo. Nie tylko postępki owych niewiast, lecz same ich nazwiska niegodne są Twojego urzędu. Aby w pełni pofolgować żądzy, nie zaproszono mężów, ojców, braci ni krewnych owych młodych kobiet... Cała Sienna mówi o tej Borgii... Naszego niezadowolenia nie da się wyrazić słowami... Kardynał winien być człowiekiem bez skazy".

Pomiędzy licznymi orgiami kardynał Borgia gromadził wielkie bogac­two. Wiele zarobił na sprzedaży odpustów za różne przestępstwa, nawet najbardziej ohydne. Wysłuchawszy protestów, że przyjął pieniądze od ojca, który zamordował własną córkę, odparł: "Czyż nie jest wolą Bożą by grzesznik nie umarł, lecz żył... i płacił?!".

Borgia miał wystarczającą ilość środków, by pokusić się o papiestwo. Chociaż papieży nie ustanawiały już potężne rzymskie rody ani chrześcijańscy cesarze, dłonie kardynałów, którzy ich wybierali, bynajmniej nie były niewinne. Podczas 1484 roku w konklawe, zwołanym po śmierci Sykstusa IV, Borgia przegrał upragnioną koronę na rzecz Innocentego VIII, wielkiego wroga czarownic. Jednak gdy Innocenty zmarł w 1492 roku, Borgia postanowił, że nie da się więcej oszuka i zdobędzie najwyższy tron świata. Zamiar ten doprowadził go niema do bankructwa.

Walka była zażarta, lecz Borgia miał dość środków. Przechwalał się, nawet, że tyle ma mieszków ze złotem, że zdołałby wypełnić nimi Kaplicę Sykstyńską. Dlatego, mimo iż był znienawidzonym cudzoziemcem (Borgii i jego wuj, Kalikst III, byli Hiszpanami), zdołał przekupić wielu wcześnie nieprzejednanych rzymskich kardynałów.

Na jego drodze stanął jednak wróg nieznośny i potężny. Kardynał Ascario Sforza był równie jak on bogaty, ponadto wywodził się z rodu władającego Księstwem Mediolanu, co stawiało go w korzystnym położeniu. Borgia wziął więc Sforzę na stronę i zuchwale zapytał wprost ile ten chciałby za ustąpienie. Sforza przystał za lukratywny urząd wicekanclerza oraz ogromną sumę w gotówce. Następnego dnia cztery objuczone złotem muły wyruszyły do pałacu Sforzy. Borgia potrzebował już tylko jednego głosu, który kupił u kardynała Wenecji. Chociaż wypłacona kwota była niewielka w porównaniu z tymi, które Borgii wydał, by przekupić innych kardynałów, pieniędzy było z pewności. więcej, niż dziewięćdziesięciosześcioletni kardynał zdołałby wydać do końca życia.

Wybór papieża zakończył się zgodnie z przewidywaniami i Rodrigl Borgia zwyciężył. Nowy papież Aleksander VI ledwie mógł ukryć radość "Jestem papieżem, papieżem!", wykrzyknął, przywdziewając okazali papieskie szaty. "Oto znaleźliśmy się w szponach najdzikszego wilka jakiego świat widział", powiedział Giovanni di Medici, przyszły papież Leon X. "Jeśli nie umkniemy, z całą pewnością nas pożre".

Wyboru arcybiskupa Walencji Rodrigo Borgii na papieża dokonano 11 sierpnia 1492 roku. Był to rok niezwykły. Wtedy to właśnie, 3 sierpnia z Palos de la Frontera wypłynął w stronę Indii Krzysztof Kolumb, odkrywając w parę miesięcy później Amerykę. W roku 1492, wraz ze zdobyciem Grenady przez wojska kastylijskie, zakończyła się także trwająca od XI/XII wieku rekonkwista Półwyspu Iberyjskiego. Działy się więc rzeczy ważne.

Droga Rodrigo Borgii do sukcesu nie była jednak łatwa - miał dwóch poważnych rywali. Kontrkandydatami byli związany z Mediolanem kardynał Ascanio Sforza oraz profrancuski kardynał Giuliano della Rovere (późniejszy papież Juliusz II). Droga na tron piotrowy wiodła zawiłymi meandrami watykańskiej dyplomacji, a podczas samego konklawe nie stroniono od wykładania ogromnych sum pieniędzy - tak na łapówki, jak i na wsparcie kandydatów. Wedle dzienników Johanna Burcharda, watykańskiego Mistrza Ceremonii, król Francji Karol VIII ofiarował kardynałowi della Rovere aż 200 tys. złotych dukatów na sfinansowanie jego kandydatury. Ostatecznie jednak to hiszpański duchowny został obrany papieżem. Niebawem Aleksander VI ofiarował swojemu 17-letniemu synowi Cezarowi godności biskupa Walencji. Rok później ów młodzieniec został kardynałem.

Po ekstrawaganckiej, hucznej uroczystości koronacyjnej, graniczące z obrzędem pogańskim, Aleksander VI dziarsko przystąpił do nowych obowiązków. Wymienił wysłużoną już kochankę Vannozzę na znaczni, młodszą i świeższą, Giulię Fernase, która miała wówczas około szesnastu lat (a papież zbliżał się do sześćdziesiątki). Giulię okrzyknięto natychmiast "papieską dziwką" i "oblubienicą Chrystusa". Jednak jej pozycja wiązała się z władzą i pospólstwo musiało się z nią liczyć. Sprytna Giulia uzyskała dla brata, przyszłego papieża Pawła III, lukratywną posadę kardynała.

Zajął się reformą admini­stracyjną Państwa Kościelnego, które miało zdo­minować resztę państw Italii. Część kardynałów krytycznie oceniała fakt, że bardziej troszczył się o los swych dzieci: Juana, Cesarego, Goffreda i Lukrecji Borji niż o sprawy Kościoła.

Jego osobistym wrogiem był kardynał Giulia­no delia Rovere, późniejszy Juliusz II, który nakłonił króla Francji Karola VIII do wyprawy na Ita­lię. Kiedy armia francuska zdobyła Mediolan, Florencję, Rzym i Neapol, powstała Święta Liga Wenecka, z udziałem papieża, która zmusiła Ka­rola VIII do odwrotu.

Po zamordowaniu syna Juana - być może przez Orsinich - papież przeżył wstrząs i wyznał publicznie na konsystorzu swoje grzechy, zapowia­dając reformy kościelne. Jednak za sprawą Cesare­go powrócił do dawnego życia, popadając w całko­wite uzależnienie od syna. Powierzył mu władzę w Rzymie i Państwie Kościelnym oraz doprowadził do jego małżeństwa z siostrą króla Nawarry Char­lottą d'Albret. Cesare wyrósł na krwawego kondo­tiera, budzącego strach, a wśród jego ofiar był m.in. szwagier, jeden z trzech mężów Lukrecji Borji.

Zwykle pozyskanie wymarzonego urzędu wiązało się z wysokimi kosztami, Aleksander VI zasilał, więc swoją szkatułę, ustawicznie powo­łując nowych kardynałów. Papież znany był jednak z tego, że gdy już się wypłacili, kazał swych interesantów truć, by zrobić miejsce dla następnych. (Jedynym wyjątkiem był kilkunastoletni syn Aleksandra, Cezar, który otrzymał urząd darmo). Jak na ironię, papież Aleksander sam padł ofiarą śmiertelnej trucizny, przyrządzonej przypuszczalnie dla kogoś innego. Groteskowa śmierć Aleksandra w roku 1503, w wieku siedemdziesięciu trzech lat, została żywo opisana przez jego dworzanina Jana Burcharda.

Gdy papież położył się na łożu, nie mogąc przełykać śliny, twarz jego przybrała barwę morwy, skóra zaś poczęła się łuszczyć. Tłuszcz okrywa­jący jego brzuch rozpuścił się, wnętrzności zaś zaczęły krwawić. Aleksan­der umarł po trwającej kilka godzin agonii, jednak był to ledwie początek hańby, która go czekała. Sczerniałe ciało papieża zaczęło gnić, język napuchł i rozerwarł usta, które, wedle Burcharda, pokryły się pianą niczym czajnik na ogniu. Opuchnięte ciało, rozszerzające się wszerz i wzdłuż, w końcu pękło, wydając wyziewy siarki z każdego otworu. Ambasador Wenecji napisał, że było to "najokropniejsze, najbardziej potworne i przerażające martwe ciało, jakie widział, pozbawione wszelkiej ludzkiej postaci lub do niej podobieństwa".

Panowanie Rodriga Borgii - przede wszyst­kim z powodu jego życia prywatnego - zostało uznane w oczach potomnych za rządy antychrysta, emisariusza szatana na ziemi, a jego samego uważano za ucieleśnienie zła. Z upodobaniem przekazywano sobie świadec­twa najgorszych występków, np. rzekomych kazirodczych kontaktów z córką Lukrecją i ich wspólnych dzieciach. Po Rzymie krążył ponoć dowcip, że jest ona "córką papieża, żoną i sy­nową zarazem". Ambasadorowie opuszczający Rzym, szerzyli gorszące opowieści o rozryw­kach papieża. O tym, że syn Cezar sprowadza na dwór co piękniejsze dziewczyny i organi­zuje uczty połączone z orgiami. Jedną z nich opisał szczegółowo Johann Burchard, Mistrz Ceremonii. Otóż 30 października 1501 roku (Papa miał już wówczas 70 lat) na kolację do pałacu sprowadzono 50 najlepszych prosty­tutek, które po posiłku tańczyły w objęciach służących, najpierw ubrane, a później całko­wicie nagie. Kolejny punkt programu polegał na tym, że zestawiono na podłogę wszystkie świeczniki i rozrzucono pomiędzy nimi kasz­tany. Kobiety musiały chodząc na czworakach, podnosić je ustami. Wieczór zakończył orgia­styczny konkurs: prostytutki prezentowały gamę swoich umiejętności, kopulując ze słu­żącymi, a najlepsze numery nagradzane były przez papieża barwnymi szatami. Na koniec Lukrecja, Cezar i sam papież wybrali sobie najbardziej obiecujących partnerów i oddali się z nimi dalszym igraszkom.

Choć papież starał się zachowywać pozory, styl jego życia znany był nie tylko jego najbliż­szemu otoczeniu, lecz także całej Italii. Z ostrą krytyką dworu papieskiego i apelem o zwołanie soboru, który osądziłby papieża, wystąpił charyzmatyczny dominikanin z Ferrary ­Girolamo Savonarola. Ten płomienny kaznodzie­ja, kreśląc apokaliptyczny obraz Kościoła, ogło­sił Chrystusa Królem Florencji, sam przejmując władzę i zdobywając posłuch wielu osób. Jednak nie było dość silnej osoby w całej Europie, by przeciwstawić się papieżowi. Papież ekskomunikował Savonarolę, a zwolennicy Me­dyceuszy powiesili go w 1498 roku, ciało spalili i prochy wrzu­cili do rzeki Arno.

W 1500 roku papież ogłosił Rok Święty, któ­ry przyciągnął do Rzymu wielu pielgrzymów. Okazał tolerancję wobec Żydów, przyjmując w Państwie Kościelnym tych, których wygnano z Hiszpanii. Unieważnił też wiele wyroków ska­zujących, wydanych przez inkwizycję hiszpań­ską. Po odkryciu 12 października 1492 roku przez Krzysztofa Kolumba Ameryki pomiędzy Hiszpanią a Portugalią doszło do zmagań o nowe ziemie. Jego polityczne znaczenie objawiło się w tym, że w sporze między Hiszpanią a Portugalią o nowo odkryte kolonie wytoczył respektowa­ną przez oba mocarstwa linię demarkacyjną, ustalającą prawa własności obu władców, których zo­bowiązał do podjęcia misji i nawrócenia tubylców na katolicyzm. Popierał reformę klasztorów we Francji i Niemczech. Rozpoczął przebudowę Pałacu Watykańskiego i Zamku św. Anioła.

Aleksander VI zmarł w roku 1503 w wyni­ku malarii, choć nie brak było pogłosek, że w grę wchodziła trucizna. Mówiono także, że sam się do tej śmierci przyczynił, wypił bo­wiem przez pomyłkę truciznę przygotowaną wraz z Cezarem dla jednego z politycznych przeciwników. Nie ma jednak na to żadnych dowodów.

W chwili gdy umierał, przy jego łożu nie było żadnej z kobiet ani żadnego z dzieci, które tak bardzo kochał.

Ze związku z Jeanną "Vannozza" (urodzona 13 lipca 1442 roku, zmarła 26 listopada 1518 roku), córką Jacquesa Catanei, miał dziesięcioro naturalnych dzieci:

Pierre-Louis, książę Gandii,

Geronima (zmarła w 1483 roku),

Isabella (zmarła w 1547 roku),

César, biskup Pampelunie, kardynał i arcybiskup Walencji, hrabia Valentinois, hrabiego Diola, książę Valentino, hrabia Romanii i Dunois i władca Issoudun,

Jan I, książę Gandii,

Lucrčce (zmarła 24 czerwca 1519 roku),

Joffre, książę Squillace i hrabia Coriato,

Laura,

Jean, książę Nepi,

Rodrigue, opat Cicciano.

Ciekawostkę z życia owego papieża stanowi też fakt, iż zezwolił on na osiedlenie się w Rzymie Żydom wygnanym z Hiszpanii w 1492 roku, Portugalii w 1497 roku i Prowansji w 1498 roku, co przyczyniło się do jego ostrej krytyki ze strony późniejszego papieża, Juliusza II. Jednym z krytyków Aleksandra VI był także czeski humanista Bogusław Lobkowicz von Hassenstein. W "Epitaphium Alexandri Papae" pisał on o Aleksandrze VI jako o tym, który poświęca m.in. spokój dla kłótni i walk. Krytyka ta była jednak efektem odrzucenia nominacji Bogusława na biskupa Ołomuńca. Oczywiście warto wspomnieć, iż obok wielu negatywnych opinii ludzi pióra o Aleksandrze spotkać można podobnie dużo pochwał. Głównym apologetą był już wzmiankowany w artykule Machiavelli.

"Kto da więcej, tego wybierzemy" - tak mogłoby brzmieć hasło konklawe w 1492 roku. Żeby przebić ofertę swojego kandydata sypał nie tylko złotem, ale rozdzielał beneficja między kardynałów. Aleksander miał liczne kochanki, co najmniej 9 dzieci. Jednak w czasie trwania jego pontyfikatu zostały przeprowadzone reformy centralizujące władzę w Państwie Kościelnym. Nie stronił od rozpusty i intryg, jak na Borgię przystało. Jako polityk przewyższał jednak kilku swoich niechlubnych poprzedników.


Żródła:

"Leksykon papieży" - Rudolf Fischer-Wollpert, przekład: Bernard Białecki

"Poczet papieży" - Michał Gryczyński

"Poczet papieży" - Jan Wierusz Kowalski.


"Królewskie skandale" - Michael Farquhar, przekład - Zbigniew Kościuch


"Szatan na papieskim tronie" - Hanna Adamkowska, Focus, Historia, Nr 10/2010.


Lista aktywnych seksualnie papieży w "Wikipedia" tłumaczenie: Bogdan Pietrzyk


Alexandre VI w "Geneall" tłumaczenie: Bogdan Pietrzyk


Aleksander VI - lubieżnik czy mąż stanu? w "HISTMAG.ORG"


Najgorszy pontyfikat w historii? Historia zna wielu grzesznych, okrutnych i chciwych papieży w "KRONIKI DZIEJÓW" - ONET.PL


USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 1994 Nr 24 poz. 83 z późn. zmianami)

Bogdan Pietrzyk

26-10-2021